Strona główna > Objawy zakupocholizmu
Zdarza się wam biegać po sklepach z obłędem w oczach? A później wracacie do domu i okazuje się, że w szafie nie ma już miejsca. Jeśli tak, to macie problem..
Mąż ma mnie dosyć. Mówi, że gdy wchodzę do sklepu, to mam dziki szał w oczach i nic do mnie nie dociera. Podobno kompletnie nie da się ze mną dogadać. On mnie ciągnie: wychodzimy. A ja: jeszcze tylko to zmierzę, jeszcze tylko tamten wieszaczek, momencik, już kończę, no poczekaj! Faceci. Oczywiście nic nie rozumieją. Po co ci ta bluzka? W szafie masz 15 podobnych, zupełnie nowych, jeszcze z metkami. Po co, po co! Głupie pytanie. Trendy się zmieniają. Dwa lata temu mocne kolory, w zeszłym roku pastele. A poza tym lubię chodzić po sklepach i kupować. To mnie odpręża. No to dlaczego on mi psuje mój relaks?
28 grudnia 2012
Okazuje się, że mam 30 par spodni. Tak pi razy drzwi. Nie licząc tych krótkich na lato. I tych, które wywożę do mamy, jak się robi problem z domknięciem szafy. Mąż się wścieka: ty wariatka jesteś, puknij się w czoło, koniec z zakupami, nie nadążysz w tym wszystkim nawet chodzić! A załóż się, że nadążam! Dobrze, że nie policzył butów…
29 grudnia 2012
A może ja rzeczywiście troszkę przesadzam? Przecież tak naprawdę nie potrzebuję tylu ubrań. Wczoraj siedziałam w galerii cztery godziny. Strata czasu! Ostatni raz. W końcu czy to ważne, co się nosi?
5 stycznia 2013
Jasna cholera! Nie zdążyłam wejść do wszystkich moich ulubionych sklepów! Zwykle robię sobie rundkę po kolei: Bershka, Pull and Bear, Stradivarius, Springfield, Diverse. Ale mąż się guzdrał tak, że przyjechaliśmy do galerii dwie godziny przed zamknięciem. Ja nawet wcale nie muszę kupować. Ważne, żebym zajrzała do butików, które lubię i przejrzała wieszaki.
Muszę trzymać rękę na pulsie, sprawdzić, czy nie pojawiło się coś nowego albo lepsze przeceny. Po prostu muszę. Inaczej jestem rozdrażniona. I cały czas tylko o tym myślę. Że na pewno tam była jakaś superokazja, która mi uciekła. Mam teraz poczucie niespełnienia, jakiegoś niedosytu. Zmusiłam nawet męża, żebyśmy pojechali do innej galerii, czynnej godzinę dłużej…
7 stycznia 2013
Wszyscy się na mnie uwzięli. Nikt mnie nie rozumie. Drażnią mnie te uwagi: za dużo kupujesz, daj już spokój. Komu to przeszkadza? Nie rozumiem, o co ten hałas. No, w końcu stać mnie, nic złego nie robię, nie mam innych pilnych wydatków. Jakbym miała, tobym przestała.
8 stycznia 2013
Widziałam taką piękną spódnicę w kratę, do połowy łydki, bo w tym roku to najmodniejsza długość. Koniecznie muszę taką mieć! I jeszcze drugą, do ziemi, z zielonego tiulu, była na przecenie.
Aha, zapomniałabym o ciemnym cardiganie. Będzie idealny do jasnych spodni, które chciałam wczoraj ubrać. No i nie ubrałam, bo mi brakuje tego cardigana. Dopisuję do listy must have! Jak mówiła Marilyn Monroe: „Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy!”
13 stycznia 2013
Czytałam o kompulsywnym kupowaniu. Czyli robieniu zakupów bez ładu i składu, byle więcej. To coś jak nerwica natręctw, przymus robienia czegoś, np. częste mycie rąk, sprawdzanie po sto razy, czy drzwi mieszkania są zamknięte i tym podobne. Rytuały, które mają wprowadzić w życiu poczucie bezpieczeństwa.
19 stycznia 2013
Idę na terapię. Bo podobno mam problem. Mąż tak twierdzi. Ale co on tam wie.
21 stycznia 2013
Byłam na terapii. Terapeutka twierdzi, że mam problem. Ale to takie lekarskie gadanie, pewnie na zasadzie: chuchajmy na zimne i takie tam. Jak ktoś nigdy nie był na terapii, to już mówię jak było. Gabinecik przytulny, czarne skórzane fotele, czarna sofa. Psychoterapeutka- dr Lidia Godzwon z Małopolskiego Centrum Terapii Uzależnień i Pomocy Psychologicznej – najpierw wysłuchała. Później pytała. A na końcu powiedziała: – To wszystko, co pani mówi, może świadczyć o tym, że ma pani problem.
– Że niby ja? – zaperzyłam się w duchu. No ale chyba nie jestem jakoś bardzo uzależniona- dodałam już na głos.
– Nie można być trochę uzależnionym. Albo ktoś jest już uzależniony, albo jego zachowanie jest na tyle ryzykowne, że może doprowadzić do uzależnienia. To, co usłyszałam, daje podstawy do stwierdzenia, że pani przestaje kontrolować swoje zachowanie.
– Nie, no chwileczkę, powoli. Ja tak naprawdę nie mam problemu. No może troszkę czasem przesadzam z zakupami. Ale jak zechcę, to mogę przestać. Tylko, że to mnie odpręża.
– Pani przedstawia logiczne, wiarygodne wytłumaczenia, żeby usprawiedliwić samą siebie – kolejne zakupy, chodzenie do galerii w celu kontroli „czy nie pojawiło się coś atrakcyjnego, co powinno się mieć”. To mechanizmy obronne, które zagłuszają pani racjonalne myślenie, wyrzuty sumienia. Często ludzie w celu poprawy swojego samopoczucia szukają szybkich i prostych sposobów: alkohol, zakupy, seks itp.
Czy kupując na wyprzedażach, myśli pani o tym, czy się jej kolejny zakup przyda? Chodzi o zdobycie czegoś po atrakcyjnej cenie, czy o potrzebę kupowania? Kiedy by pani uznała, że ma problem? – Bo ja wiem? Gdybym wydawała więcej, niż mam na koncie.
– Chce pani doprowadzić do trudności finansowych? Sposób działania nie zawsze będzie taki sam. Tolerancja, jak w każdym nałogu zmienia się. Dawniej ograniczała się pani do jednej wizyty w galerii w miesiącu. Obecnie jest pani w galerii dwa razy w tygodniu, za każdym razem kupuje coś nowego. Nie wiemy, kiedy przekraczamy kolejną granicę. Uzależnienie to choroba postępująca. Kompulsywne bieganie po sklepach można porównać do głodu alkoholowego. Kiedy odwiedzi pani wszystkie „swoje” butiki i sprawdzi towar, odczuwa ulgę, spokój. Znalazła pani sobie destrukcyjny sposób, by rozładowywania napięcia.
– Ale przecież nie piję, nie palę, nie wydaję pieniędzy w kasynie. Mogę od czasu do czasu coś sobie kupić. No to jest chyba lepsze?
– Trudno wartościować uzależnienia. Większość czasu wolnego spędza pani w galerii, pod pretekstem zjedzenia posiłku, spotkania się ze znajomymi. Opracowała sobie pani system, które butiki odwiedzać: wbiega pani do wybranych, przegląda szybko wieszaki. Mniej czasu to kosztuje. Dzięki temu jest pani w stanie normalnie funkcjonować. Co nie zmienia faktu, że pani życie koncentruje się wokół galerii. Zatraca pani więzi międzyludzkie. Spotkania ze znajomymi w sklepie, to nie są prawdziwe spotkania ze znajomymi, na luzie, żeby pogadać. Robi pani to przy okazji, a głównym celem jest kupienie sobie czegoś fajnego. A co, jak w portfelu zostaje 100 zł, a trzeba jeszcze kupić jedzenie?
– Zwykle nie mam gotówki. Płacę kartą.
– No tak, w ten sposób odsuwa pani problem od siebie, nie kontroluje wydatków. Karta powoduje, że człowiek nie ma obiektywnego osądu sytuacji. Traci się poczucie wartości pieniądza. Nie widać, jak banknoty ubywają z portfela. Galerie sprzyjają popadaniu w zakupoholizm. Miła atmosfera, luz, można coś zjeść. Jest jasno, przestronnie, gra muzyka. Czy możemy się umówić, że powiedzmy przez dwa tygodnie nie będzie pani wstępowała do galerii?
– Dwa tygodnie? Ale to już będzie po wyprzedażach!
Jako ośrodek terapii uzależnień pomagamy:
Leczenie uzależniania od narkotyków
Leczenie uzależniania od pornografii
Leczenie alkoholizmu
Leczenie uzależnienia od hazardu